niedziela, 22 grudnia 2013

Kolejne choinkowe zawieszki

Choinka właśnie się "ubiera", a ja w tym czasie wstawiam kolejne zdjęcia zawieszek z gliny. Dziś ze stosu bombek wydostałam pudełko z napisem "made in China", i trochę mnie to zaniepokoiło, a pierwszą myślą było: "nawet bombki są made in China?". Zastanawiam się, kiedy ostatnio kupiłam coś wyprodukowanego w Polsce (lub choćby w Europie) i z polskich (europejskich) półproduktów. Przynajmniej moje zawieszki są made in Poland, z całą pewnością :)




niedziela, 15 grudnia 2013

Zawieszki na choinkę

Niedługo Święta :) Na pewno część osób, które znam dostanie zrobiony przeze mnie ceramiczny prezent, a pozostali książki. Ogólnie zauważyłam, ze coraz ciężej jest mi wybrać prezent, nawet jeśli kogoś bardzo dobrze znam. A ponieważ niedługo Święta wstawiam zdjęcia najnowszych zawieszek na choinkę. Tym razem zrobiłam je z ciemnej gliny, na zewnątrz są pokryte jedynie angobą. Mam wrażenie, że jest to najbardziej ekologiczna wersja ceramiki :)




sobota, 7 grudnia 2013

(Kolejna) micha na orzechy

Za oknem szaleje zima i zostaliśmy zasypani śniegiem (dosłownie). Wczoraj gdy wyłączyli prąd miałam okazję odkryć, jakim dobrodziejstwem jest posiadanie w domu kilku świec. Bardzo fajnie czyta się przy nich książkę. Korzystam z chwili, że jest już prąd i wstawiam kilka fotek najnowszego egzemplarza misy na orzechy. Misa jest wykonana z szamotowej gliny, na zewnątrz wzór wypełniony angobą, w środku "bezproblemowe" beżowe szkliwo. Misa w Wigilię ucieszy kogoś z rodziny :)
Widzę dwa plusy tej zimy. Pierwszy jest taki, że coraz bliżej do wiosny, a drugi, że w końcu mogę bezkarnie słuchać płyty If on a winter's night Stinga. Latem nie brzmi tak dobrze, jak zimą :)




sobota, 30 listopada 2013

Na orzechy...

Jakimś dziwnym trafem nadal mentalnie tkwię w jesieni. Może dlatego, że pogoda jest jeszcze jak najbardziej jesienna, choć jutro już zaczyna się grudzień. Stąd też te misy, które ostatnio zrobiłam są mocno jesienne. Ale z orzechami w środku trochę bliżej im do Bożego Narodzenia :) Na zewnątrz "próbowałam" odcisnąć jesienne liście, w środku są intensywnie pomarańczowe.


 I jeszcze tylko rzut z góry:


sobota, 16 listopada 2013

Maselniczka turkus


Kolejna, tak, tak :) Maselniczka z gliny szamotowej, szkliwiona turkusowym szkliwem. Muszę przyznać, że z maselniczki na maselniczkę są one coraz bardziej turkusowe. Tym razem obyło się bez wzorów, sama nie wiem jak to się stało ;)


sobota, 26 października 2013

Makowe świeczniki

Kolejne maki wypalone :) Tym razem są to małe makowe miseczki, które przepięknie wyglądają gdy włoży się do nich świeczki typu tealight. Kolor też jest jak najbardziej makowy :)



sobota, 19 października 2013

Ognisty pomarańcz - misy ceramiczne

I znowu jakiś paskudny wirus położył mnie do łóżka na 3 dni...Ale to już powoli przeszłość :) Ostatnio zajęłam się robieniem misek. Poniżej efekty :) Pierwsze miski są zrobione z wałeczków, z jasnej szamotowej gliny. Wydaje się, że to proste, ale w rzeczywistości jest dość pracochłonne. W środku przepiękny pomarańcz, chyba najlepszy na jaki do tej pory trafiłam :)




A nie tak dawno...



niedziela, 13 października 2013

Turkusowa koronkowa patera

Dzisiejsze zdjęcia nie zaskoczyły mnie super jakością. A to dlatego, że zrobienie dobrego zdjęcia przy pełnym zachmurzeniu graniczy z cudem. Mimo wszystko spróbowałam :) Poniżej turkusowa patera z wzorem koronki, wykonana z szamotowej jasnej gliny. Jakoś ostatnio mam słabość do "dzierganych" na szydełku rzeczy. Nawet sama postanowiłam spróbować. Ostatnio moim ulubionym motywem jest African flower. Tu znalazłam dobry tutorial: craftypantki.blogspot.com. Z kolej Sviloprejka poleciła mi fajną włóczkę do tego celu. Efekty poniżej :) Za chwilę, przy kolejnym odcinku "Przystanku Alaski" zabiorę się za kolejny kwiat.


Nie ma to jak rogaliki domowej "produkcji" :)




niedziela, 6 października 2013

Liście klonu

Kolejna patera z liśćmi klonu zrobiona, a na wypalenie czeka następna, tym razem z liśćmi dębu. Efekt bardzo mi się podoba, co nie zdarza się często :) Powoli "kończą" się świeże liście, więc zapewne niedługo skończą się patery z tym motywem. Przynajmniej w tym roku :) 




A to już zdjęcia z weekendowego wypadu nad pewne krystalicznie czyste jeziorko ukryte w lesie, gdzie buszują bobry. Szkoda, że odkryte jesienią, bo można by się było wykąpać w czystej jeziornej wodzie, bez tłumu plażowiczów dookoła :)



piątek, 27 września 2013

Miseczki toczone na kole

Ostatnio ciągle jestem w biegu, właściwie to już chyba galop :) Jakiś czas temu zrobiłam kilka małych miseczek na kole. Dwie poniżej przetrwały do dziś. Pierwszej postanowiłam nie szkliwić, bo fajnie wyglądają te kręgi na jej powierzchni. Co do drugiej, to coś mnie podkusiło (chyba ten wrzosowy kolor szkliwa) i poszkliwiłam ją kilka razy. 




niedziela, 15 września 2013

Gwiazdki na choinkę

Ostatnio powstało "coś" małego ceramicznego - turkusowe gwiazdki na choinkę. Wiem, wiem Święta dopiero za kilka miesięcy :)



poniedziałek, 9 września 2013

(Nie)ceramicznie


Za oknem deszcz, deszcz, deszcz...Ceramiczne rzeczy się "robią", to znaczy głównie się suszą. Niestety kilka pękło, ale mam nadzieję, że uda się je jeszcze uratować. Dlatego dziś nie będzie ceramicznie.
Ostatnio wciągnęła mnie wełna. Chyba na dobre. Jestem w trakcie robienia komina, takiego z grubszej, szarej wełny. Niestety w połowie komina zabrakło mi wełny i z utęsknieniem czekam na listonosza, bo w miejscowym sklepie od kilku tygodni nie ma takiego koloru jakiego potrzebuję. Zamówiłam więc wełnę przez internet. Poniżej dwie opaski, zrobione z wełny, którą kupiłam na "potrenowanie" nowych ściegów. Przy okazji urodził się pomysł na nowy komin, tym razem robiony na szydełku, tak jak opaski poniżej. Jakoś też nie mogłam się opanować i musiałam użyć tych turkusowych perełek, we wnętrzu kwiatków :)







niedziela, 25 sierpnia 2013

Toczone na kole

Toczenie na kole wydaje się łatwe i przyjemne. Na pewno przyjemne jest, ale czy łatwe...Wydaje się, że przedmioty toczone na kole "robią się" same. Ale tak naprawdę trzeba użyć trochę siły i być wytrwałym, żeby osiągnąć dobre efekty. Poniżej kilka zdjęć z moich prób toczenia na kole. Mam nadzieję, że to dopiero początek i później będzie już tylko lepiej :)




niedziela, 18 sierpnia 2013

Lawendowy anioł

Doczekałam się mojego pierwszego (i pewnie długo jedynego) ceramicznego anioła :) To jedna z tych najbardziej czasochłonnych ceramicznych rzeczy, która mi się "przydarzyła". Najbardziej podoba mi się jego lawendowa suknia i skrzydła z odbitymi stemplami. Myślę, że anioły to jeden z trudniejszych ceramicznych tematów, dlatego tym bardziej podziwiam osoby, które się w nich "specjalizują". Wyniosłam go na chwilę do parku na małą sesję fotograficzną. Efekty widoczne poniżej. W trakcie sesji minął mnie spacerujący pan, który w zasadzie nie był nawet trochę zdziwiony tym co zobaczył...



sobota, 10 sierpnia 2013

Serduszkowy pościk z żaglowcami w tle

W zeszły weekend zawędrowałam do Szczecina aby poznać Anię. Ania jest kuzynką mojej koleżanki Iwonki, która prowadzi blog Moja nieśmiała twórczość, i również zajmuje się ceramiką. W kasie na dworcu w moim mieście powitała mnie kolejka na 50 m. W dodatku czynna była tylko jedna kasa. Był też automat, w którym można było zakupić bilet. Próbowałam razem z kilkoma innymi zdesperowanymi osobami dokonać zakupu tym cudem techniki, ale niestety okazało się to zbyt skomplikowane. Szybko więc pognałam do pociągu, bo zostało zaledwie kilka minut do odjazdu. I tu niespodzianka, miła tym razem, w postaci szynobusu z klimatyzacją :) Niestety prawie wszystkie miejsca siedzące były zajęte. Cudem znalazłam jedno wolne. Po dwóch godzinach podróży, mając jeszcze w perspektywie jedną godzinę stwierdziłam, że pierwszorzędną zasadą podróżującego koleją powinno być: nie pić przed wyjazdem. W pociągu był tak duży tłok, że dojście do WC graniczyło z cudem. Wszyscy jechali na Finał Regat Wielkich Żaglowców do Szczecina. Jakoś jednak dojechałam. Ania okazała się super dziewczyną. Wymieniłyśmy się ceramicznymi doświadczeniami, nauczyła mnie też robić serduszka na szydełku (mam nadzieję, że nie zapomnę jak się je robi). Pojechałyśmy również na Wały Chrobrego, żeby zobaczyć żaglowce. Tłum był ogromny, a żaglowce z bliska, i to w takiej ilości robią niesamowite wrażenie :) Było też wiele stoisk z rękodziełem, od ceramiki, po rzeźbę i malarstwo. Zwiedziłyśmy wszystkie, zwłaszcza te z ceramiką. Fajnie było podejrzeć prace innych ceramików na żywo. A poniżej moje serduszkowo-ceramiczne poczynania, tworzone już bardziej  na okazję Bożego Narodzenia.



 A to już zdjęcia ze Zlotu Żaglowców. Na pierwszym Dar Młodzieży i Mir - wydaje mi się, że były największe.

I coś, co mnie zaskoczyło: taki "dywanik" z kwiatów na burcie jednego ze statków.


Na koniec norweski Statsraad Lehmkuhl. Jeden z niewielu żaglowców, które udało mi się pomieścić w całości w kadrze.

Na zakończenie posta pozdrawiam Anię i jej synka Aleksandra. Świetnie się z Wami bawiłam :)

niedziela, 28 lipca 2013

Post nie-ceramiczny

Dziś post nie-ceramiczny. Ostatnio powstało trochę nie-ceramicznych rzeczy. Zainspirowały mnie dwa blogi: Pokój z kominkiem oraz  Susanna szyje. Ostatni raz szyłam w dzieciństwie ubranka dla lalek. Z tego co pamiętam dziwnym (?) trafem rzadko pasowały one na moje lalki. Może dlatego, że nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego jak wykrój...Po tak długiej przerwie, nie mając nadal pojęcia o wykrojach, bez maszyny do szycia (tak, tak...) zabrałam się za uszycie królika. Użyłam starego płótna jako materiału na nogi, ręce i tułów. Królika wypchałam ociepliną, a ubranko uszyłam z bawełny. Na koniec wyszyłam oczy i nos muliną. Mój królik ma też bandamkę w paski :)


Wykrój królika



Wykrój ubranka

niedziela, 21 lipca 2013

Magnesów c.d.

Dziś ciąg dalszy magnesów, bo jakoś ostatnio lubię robić małe rzeczy. Magnesy zrobione są z jasnej gliny szamotowej i szkliwione turkusem i czerwienią. A w produkcji już bożonarodzeniowe zawieszki serca na choinkę i mój pierwszy anioł, który cierpliwie czeka na wypał. Nie mogę się już doczekać, aż postawię go na półce i wypróbuję, bo będzie też pełnił funkcję lampionu :)



A to już moja orchidea, którą właściwie spisałam na straty, bo przez około 12 miesięcy nie zakwitła. Aż tu nagle pewnego dnia wypuściła dwa pędy z pączkami, a teraz wypuszcza trzeci. Czyli, czasem warto zaczekać :)



sobota, 13 lipca 2013

Kotkowe magnesy

Dziś trochę mniej poważnie. Przecież nie zawsze wszystko musi być na serio ;) Zrobiłam niedawno magnesy-kotki. Jeden to Zakochany kot, drugi to Piłkarski kot. Piłkarski kot ma ogon w barwach narodowych. 



A to już zdjęcie z mojej ostatniej wyprawy. Pogoda była cudna. Niestety urlop zbliża się ku końcowi, ale na szczęście lato jeszcze trwa :)