niedziela, 25 sierpnia 2013

Toczone na kole

Toczenie na kole wydaje się łatwe i przyjemne. Na pewno przyjemne jest, ale czy łatwe...Wydaje się, że przedmioty toczone na kole "robią się" same. Ale tak naprawdę trzeba użyć trochę siły i być wytrwałym, żeby osiągnąć dobre efekty. Poniżej kilka zdjęć z moich prób toczenia na kole. Mam nadzieję, że to dopiero początek i później będzie już tylko lepiej :)




niedziela, 18 sierpnia 2013

Lawendowy anioł

Doczekałam się mojego pierwszego (i pewnie długo jedynego) ceramicznego anioła :) To jedna z tych najbardziej czasochłonnych ceramicznych rzeczy, która mi się "przydarzyła". Najbardziej podoba mi się jego lawendowa suknia i skrzydła z odbitymi stemplami. Myślę, że anioły to jeden z trudniejszych ceramicznych tematów, dlatego tym bardziej podziwiam osoby, które się w nich "specjalizują". Wyniosłam go na chwilę do parku na małą sesję fotograficzną. Efekty widoczne poniżej. W trakcie sesji minął mnie spacerujący pan, który w zasadzie nie był nawet trochę zdziwiony tym co zobaczył...



sobota, 10 sierpnia 2013

Serduszkowy pościk z żaglowcami w tle

W zeszły weekend zawędrowałam do Szczecina aby poznać Anię. Ania jest kuzynką mojej koleżanki Iwonki, która prowadzi blog Moja nieśmiała twórczość, i również zajmuje się ceramiką. W kasie na dworcu w moim mieście powitała mnie kolejka na 50 m. W dodatku czynna była tylko jedna kasa. Był też automat, w którym można było zakupić bilet. Próbowałam razem z kilkoma innymi zdesperowanymi osobami dokonać zakupu tym cudem techniki, ale niestety okazało się to zbyt skomplikowane. Szybko więc pognałam do pociągu, bo zostało zaledwie kilka minut do odjazdu. I tu niespodzianka, miła tym razem, w postaci szynobusu z klimatyzacją :) Niestety prawie wszystkie miejsca siedzące były zajęte. Cudem znalazłam jedno wolne. Po dwóch godzinach podróży, mając jeszcze w perspektywie jedną godzinę stwierdziłam, że pierwszorzędną zasadą podróżującego koleją powinno być: nie pić przed wyjazdem. W pociągu był tak duży tłok, że dojście do WC graniczyło z cudem. Wszyscy jechali na Finał Regat Wielkich Żaglowców do Szczecina. Jakoś jednak dojechałam. Ania okazała się super dziewczyną. Wymieniłyśmy się ceramicznymi doświadczeniami, nauczyła mnie też robić serduszka na szydełku (mam nadzieję, że nie zapomnę jak się je robi). Pojechałyśmy również na Wały Chrobrego, żeby zobaczyć żaglowce. Tłum był ogromny, a żaglowce z bliska, i to w takiej ilości robią niesamowite wrażenie :) Było też wiele stoisk z rękodziełem, od ceramiki, po rzeźbę i malarstwo. Zwiedziłyśmy wszystkie, zwłaszcza te z ceramiką. Fajnie było podejrzeć prace innych ceramików na żywo. A poniżej moje serduszkowo-ceramiczne poczynania, tworzone już bardziej  na okazję Bożego Narodzenia.



 A to już zdjęcia ze Zlotu Żaglowców. Na pierwszym Dar Młodzieży i Mir - wydaje mi się, że były największe.

I coś, co mnie zaskoczyło: taki "dywanik" z kwiatów na burcie jednego ze statków.


Na koniec norweski Statsraad Lehmkuhl. Jeden z niewielu żaglowców, które udało mi się pomieścić w całości w kadrze.

Na zakończenie posta pozdrawiam Anię i jej synka Aleksandra. Świetnie się z Wami bawiłam :)