sobota, 6 lipca 2013

Pierniczkowa patera

Właśnie wróciłam z kilkudniowego wyjazdu nad jezioro. Pogoda dopisała, 3 dni nicnierobienia na pewno się przydały. Pierwszy raz od kilku lat (tak, wiem, że to strasznie brzmi) miałam czas aby usiąść i poczytać w spokoju książkę. Gdy byłam mała, książki pochłaniałam w strasznym tempie. Właściwie zawsze czekała następna w kolejce do przeczytania. Bywały dni, gdy nie wychodziłam z domu, bo czytałam książkę, która mnie wciągnęła. Później z braku czasu przestałam czytać. Ale mam nadzieję, że pourlopowy stan zbyt szybko nie minie, i znowu zacznę czytać.
A co w ceramice? Pracownia do której chodzę będzie w sierpniu nieczynna, więc kończę zaczęte prace.
W planie mam jeszcze anioła (może w poniedziałek) i zegar ceramiczny, oraz kolejne (drugie) zajęcia na kole garncarskim. A poniżej zdjęcie ostatnio zrobionej patery. Wykonałam ją z brązowej gliny szamotowej i użyłam moich ulubionych stempli. Tylko wzory po stemplach są wypełnione białym szkliwem, reszta patery jest nieposzkliwiona. Lubię taką surową glinę, zwłaszcza brązową. A gdyby ktoś zapragnął ciasteczek, takich jak na zdjęciu poniżej, podaję przepis:

350 g mąki razowej pszennej
50 g otrąb (ja użyłam pszennych)
180 g masła
130 g cukru
2 jaja
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki cukru waniliowego

do posypania: pestki dyni, sezam, orzechy, słonecznik (według uznania)

Z powyższych składników wyrabiamy ciasto. Na początku ma się wrażenie, że są zbyt suche i się nie połączą, ale wystarczy 10-15 min. i ciasto jest gotowe. Później wstawiamy je na 1 godz. do lodówki. Następnie wałkujemy, wycinamy ciasteczka (proszę się nie przerażać, bo trochę się rozpadają - to chyba sprawka mąki razowej), posypujemy orzechami, pestkami dyni (czyli tym co lubimy). Można posmarować je przed posypaniem białkiem jajka i troszkę przydusić ziarenka, by nie odpadały. Następnie pieczemy 20-25 min. w temp. 180 st. C. I gotowe :) Podane składniki wystarczają na ok. 50 sztuk ciasteczek.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz