niedziela, 12 sierpnia 2012

Na ryby...

Weekend tradycyjnie miał być pracowity: pranie, prasowanie, sprzątanie...jednym słowem wszystko, na co w zabieganym tygodniu brakuje czasu. A że pogoda dopisała, szybko "ewakuowałam" się z domu nad najbliższy zbiornik wodny. Moja "druga połówka" łowiła ryby, a ja w tym czasie "ustrzeliłam" żabę.


Ryb ani na lekarstwo, poza jedną małą, szczupłą rybą, której gabaryty ocaliły życie :)
Poniżej zrobiona przeze mnie jakiś czas temu uśmiechnięta ryba-mydelniczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz